Wpisy archiwalne w kategorii
>100
Dystans całkowity: | 12145.28 km (w terenie 1338.00 km; 11.02%) |
Czas w ruchu: | 578:09 |
Średnia prędkość: | 21.01 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.40 km/h |
Suma podjazdów: | 1650 m |
Liczba aktywności: | 94 |
Średnio na aktywność: | 129.21 km i 6h 09m |
Więcej statystyk |
REKORD !!! :D:D:D
Trasa:
Wtorek, 24 lipca 2007 | dodano:24.07.2007Kategoria >100
Km: | 202.28 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 10:04 | km/h: | 20.09 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
REKORD !!! :D:D:D
Trasa: Torun - Mala Nieszawka - Wielka Nieszawka - Cierpice - Gniewkowo - Lipie - Lipionka - Gaski - Parchanki - Parchanie - Slonsko - Szadlowice - Jacewo - Inowroclaw - Jacewo - Balin - Slonsko - Parchanie - Parchanki - Gaski - Lipionka - Lipie - Gniewkowo - Cierpice - Wielka Nieszawka - Mala Nieszawka - Torun (obiad w domu :) ) - Grebocin - Papowo Torunskie - Lipniczki - Turzno - Gronowko - Gronowo - Wielka Laka - Lipienica - Chelmonie - Chelmoniec - Gajewo - Ostrowite - Krazno - Golub-Dobrzyn - Antoniewo - Olszowka - Okonin - Elgiszewo - Ciechocin - Malszyce - Lazynek - Szembelkowo - Brzozowka - Lubicz - Torun
Wiele najfajniejszych rzeczy w naszym zyciu dzieje sie spontanicznie - tak tez bylo w przypadku wczorajszego rekordu pobitego dzieki dwom wycieczkom. O 9.30 Polsson napisal na gg czy jedziemy do Inowroclawia, pomimo kiepskiej prognozy pogody i zapowiadanych sporych opadow. No coz, zerknalem za okno i wygladalo to calkiem niezle, niesmiale sloneczko, nie pada wiec czemu nie - jedziemy :)
Do Inowroclawia swietnym zielonym szlakiem, prawie same asfaltowki, bardzo mala ilosc samochodow. W Gniewkowie zaczelo padac, z minuty na minute coraz solidniej. Do Inowroclawia dojezdzalismy totalnie przemoczeni. 55 km na liczniku. Szybka fota pod tablica, wyrzymanie bluzy, skarpetek, spodenek i byle szybciej do domu - bylo nam zimno, mokro i generalnie marzeniem byl cieply prysznic i sucha odziez. Cale szczescie ze podczas drogi powrotnej rozpogodzilo sie, juz po 20-30 minutach rozgrzewalo nas sloneczko. Bardzo dobre posuniecie na zlikwidowanie zrodla zimna to zdjecie mokrych skarpetek - nawet mimo mokrych butow. Nienawidze jak mi ciagnie od stop - brrrrrrrr.........
Bylem zdziwiony w jak dobrej formie wczoraj bylem, wracajac do Torunia pomimo blisko 100 km na liczniku. Nic mnie nie bolalo, nawet tylek calkiem niezle sie trzymal :) Wrocilem do chaty o 16.00 (107 km na liczniku). Zamowilem pizze, w miedzyczasie prysznic, suche ciuszki, przeorganizowanie ekwipunku - bluza i dlugie spodnie do siatki i na bagaznik. O 17.20 wyjazd do Golubia Dobrzynia.
Juz od dawna kumpla w Golubiu planowalem odwiedzic na rowerze, jednak wczoraj stalo sie to wreszcie rzeczywistoscia. Trasa bardzo przyjemna, ale dosc pagorkowata, wiec juz powoli czuc bylo w nogach zmeczenie. Slonce swiecilo ladnie, lekki wiatr w plecy - zyc nie umierac :) Jedyne co mnie martwilo to fakt, ze zapomnalem wziac przednia lampke z chaty :/// W Golubiu bylem o 19.50, dorwalem sie do lodowki, 2 pyszne kanapki z szyneczka :), goraca herbatka - generalnie pol godziny odpoczynku i dalej w droge. Nie bylo co sie zasiadywac, bo wiedzialem ze za godzine z kawalekiem skonczy mi sie naturalne oswietlenie :) Wracalem przez Ciechocin, droga mijala dosc szybko, jedyny minus taki ze znow zaczynalo padac :/ no ale coz, z cukru nie jestem wiec przezylem.
Do Brzozowki dojezdzalem juz w totalnych ciemnosciach, auta z naprzeciwka oslepialy mnie dlugimi po oczach, jednak o tej porze nie ma ich juz az tak wiele. Z Brzozowki juz droga rowerowa na torunska Skarpe, tankowanie wody w ujeciu kolo szpitala, kolejny Lion :) no i 182 km na liczniku. Byla godzina 22.20. Wiedzialem ze to moj dzien i nie dosc, ze pobilem rekord sprzed tygodnia (160 km) to uda mi sie przekroczyc bariere 200 km jednego dnia. Poszwedalem sie po R2, R1, potem Chrobrego, Polna, lotnisko. O 23.30 zladowalem w chacie :) Ostatnie km to juz bylo ziewanie i wielka chec na solidna kolacje i lozko :)
UDALO SIE :) Jestem z siebie dumny. Wycieczka 14 h, z czego 10 h czystej jazdy, srednia predkosc powyzej 20 km/h - to tez bardzo ladny wynik.
Kolejny atak na rekord pewnie podczas wypadu nad morze.
Fotki:
Postoj, calkowicie przemoczeni w Slonsku pod Inem:
Wyzymanie skerpetek w Inowroclawiu :))) :
Wjazd do Golubia, tablica powitalna i herb miasta z Wazówną :
Trasa: Torun - Mala Nieszawka - Wielka Nieszawka - Cierpice - Gniewkowo - Lipie - Lipionka - Gaski - Parchanki - Parchanie - Slonsko - Szadlowice - Jacewo - Inowroclaw - Jacewo - Balin - Slonsko - Parchanie - Parchanki - Gaski - Lipionka - Lipie - Gniewkowo - Cierpice - Wielka Nieszawka - Mala Nieszawka - Torun (obiad w domu :) ) - Grebocin - Papowo Torunskie - Lipniczki - Turzno - Gronowko - Gronowo - Wielka Laka - Lipienica - Chelmonie - Chelmoniec - Gajewo - Ostrowite - Krazno - Golub-Dobrzyn - Antoniewo - Olszowka - Okonin - Elgiszewo - Ciechocin - Malszyce - Lazynek - Szembelkowo - Brzozowka - Lubicz - Torun
Wiele najfajniejszych rzeczy w naszym zyciu dzieje sie spontanicznie - tak tez bylo w przypadku wczorajszego rekordu pobitego dzieki dwom wycieczkom. O 9.30 Polsson napisal na gg czy jedziemy do Inowroclawia, pomimo kiepskiej prognozy pogody i zapowiadanych sporych opadow. No coz, zerknalem za okno i wygladalo to calkiem niezle, niesmiale sloneczko, nie pada wiec czemu nie - jedziemy :)
Do Inowroclawia swietnym zielonym szlakiem, prawie same asfaltowki, bardzo mala ilosc samochodow. W Gniewkowie zaczelo padac, z minuty na minute coraz solidniej. Do Inowroclawia dojezdzalismy totalnie przemoczeni. 55 km na liczniku. Szybka fota pod tablica, wyrzymanie bluzy, skarpetek, spodenek i byle szybciej do domu - bylo nam zimno, mokro i generalnie marzeniem byl cieply prysznic i sucha odziez. Cale szczescie ze podczas drogi powrotnej rozpogodzilo sie, juz po 20-30 minutach rozgrzewalo nas sloneczko. Bardzo dobre posuniecie na zlikwidowanie zrodla zimna to zdjecie mokrych skarpetek - nawet mimo mokrych butow. Nienawidze jak mi ciagnie od stop - brrrrrrrr.........
Bylem zdziwiony w jak dobrej formie wczoraj bylem, wracajac do Torunia pomimo blisko 100 km na liczniku. Nic mnie nie bolalo, nawet tylek calkiem niezle sie trzymal :) Wrocilem do chaty o 16.00 (107 km na liczniku). Zamowilem pizze, w miedzyczasie prysznic, suche ciuszki, przeorganizowanie ekwipunku - bluza i dlugie spodnie do siatki i na bagaznik. O 17.20 wyjazd do Golubia Dobrzynia.
Juz od dawna kumpla w Golubiu planowalem odwiedzic na rowerze, jednak wczoraj stalo sie to wreszcie rzeczywistoscia. Trasa bardzo przyjemna, ale dosc pagorkowata, wiec juz powoli czuc bylo w nogach zmeczenie. Slonce swiecilo ladnie, lekki wiatr w plecy - zyc nie umierac :) Jedyne co mnie martwilo to fakt, ze zapomnalem wziac przednia lampke z chaty :/// W Golubiu bylem o 19.50, dorwalem sie do lodowki, 2 pyszne kanapki z szyneczka :), goraca herbatka - generalnie pol godziny odpoczynku i dalej w droge. Nie bylo co sie zasiadywac, bo wiedzialem ze za godzine z kawalekiem skonczy mi sie naturalne oswietlenie :) Wracalem przez Ciechocin, droga mijala dosc szybko, jedyny minus taki ze znow zaczynalo padac :/ no ale coz, z cukru nie jestem wiec przezylem.
Do Brzozowki dojezdzalem juz w totalnych ciemnosciach, auta z naprzeciwka oslepialy mnie dlugimi po oczach, jednak o tej porze nie ma ich juz az tak wiele. Z Brzozowki juz droga rowerowa na torunska Skarpe, tankowanie wody w ujeciu kolo szpitala, kolejny Lion :) no i 182 km na liczniku. Byla godzina 22.20. Wiedzialem ze to moj dzien i nie dosc, ze pobilem rekord sprzed tygodnia (160 km) to uda mi sie przekroczyc bariere 200 km jednego dnia. Poszwedalem sie po R2, R1, potem Chrobrego, Polna, lotnisko. O 23.30 zladowalem w chacie :) Ostatnie km to juz bylo ziewanie i wielka chec na solidna kolacje i lozko :)
UDALO SIE :) Jestem z siebie dumny. Wycieczka 14 h, z czego 10 h czystej jazdy, srednia predkosc powyzej 20 km/h - to tez bardzo ladny wynik.
Kolejny atak na rekord pewnie podczas wypadu nad morze.
Fotki:
Postoj, calkowicie przemoczeni w Slonsku pod Inem:
Wyzymanie skerpetek w Inowroclawiu :))) :
Wjazd do Golubia, tablica powitalna i herb miasta z Wazówną :
Pojezierze Brodnickie
Trasa:
Poniedziałek, 16 lipca 2007 | dodano:16.07.2007Kategoria >100
Km: | 160.63 | Km teren: | 40.00 | Czas: | 07:57 | km/h: | 20.21 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Pojezierze Brodnickie
Trasa: Torun - Papowo Torunskie - Gostkowo - Turzno - Kamionki Male - Wielkie Rychnowo - Mariany - Srebrniki - Sierakowo - Orzechowko - Ludowice - Nielub - Wabrzezno - Mysliwiec - Jaworze - Osieczek - Brudzawy - Kruszyny - Wadzyn - Kruszyny - Brudzawki - Ksiazki - Zaskocz - Wabrzezno - Nielub - Rynsk - Orzechowo - Wegorzyn - Dzwierzno - Zelgno - Zalesie - Mirakowo - Morczyny - Folzong - Gostkowo - Papowo Torunskie - Lipniczki - Grebocin - Torun - wieczorna petelka po Toruniu (pod aule UMK) - Dom :)
Zbiorka z Polssonem o 10 kolo WORDu. Mialem mieszane uczucia. Wiedzialem ze jestesmy w formie, ale przeciez to mialo byc az 160 km a akurat przyszly afrykanskie upaly. W tamta strone poszlo szybko i latwo. Srednia 21.5, na liczniku 71 km, a srednia wynikala z tego ze milismy slonce w plecy i wiatr w plecy. W Wadzyniu 2 h przerwy, kapanie, pyszny duzy solidny obiad. Mala sjesta, zwiedzanie osrodka, Polsson zachwycony :) juz niedlugo sie tam wybierzemy pod namioty wieksza ekipa, trzeba korzystac z lata!! Powrot ciezszy, powietrze rozgrzane na max, kazde zatrzymanie sie to szukanie cienia. Bardzo ciezko sie oddychalo, mialem kryzys miedzy 95 a 115 km, czyli miedzy Wabrzeznem a Chelmza. Slonce razilo ://///
Ale pozniej kapanie sie w Zalesiu, ochloda, powietrze coraz fajniejsze i dalismy rade!!! :D:D:D
REKORD!!! 160 km na rowerze jednego dnia.... Juz niedlugo wyjazd nad morze i atak na 200 km :)
Srednia z calego wyjazdu 20.21 km/h - zaskakujaco dobra, spodziewalem sie cos kolo 19 km/h. Forma rosnie w oczach.
Wypilismy po 6 l wody na glowe......
Fotorelacja:
Pierwszy posilek, Kamionki :
Bociek w locie:
Wadzyn, kapielisko w tle:
Zalesie, fotka z drewniana dama :) :
Jestesmy w Toruniu! :
To samo ale pojedynczo :P :
Rower stoi, ja padlem :), to juz koniec rekordowej wyprawy:
Trasa: Torun - Papowo Torunskie - Gostkowo - Turzno - Kamionki Male - Wielkie Rychnowo - Mariany - Srebrniki - Sierakowo - Orzechowko - Ludowice - Nielub - Wabrzezno - Mysliwiec - Jaworze - Osieczek - Brudzawy - Kruszyny - Wadzyn - Kruszyny - Brudzawki - Ksiazki - Zaskocz - Wabrzezno - Nielub - Rynsk - Orzechowo - Wegorzyn - Dzwierzno - Zelgno - Zalesie - Mirakowo - Morczyny - Folzong - Gostkowo - Papowo Torunskie - Lipniczki - Grebocin - Torun - wieczorna petelka po Toruniu (pod aule UMK) - Dom :)
Zbiorka z Polssonem o 10 kolo WORDu. Mialem mieszane uczucia. Wiedzialem ze jestesmy w formie, ale przeciez to mialo byc az 160 km a akurat przyszly afrykanskie upaly. W tamta strone poszlo szybko i latwo. Srednia 21.5, na liczniku 71 km, a srednia wynikala z tego ze milismy slonce w plecy i wiatr w plecy. W Wadzyniu 2 h przerwy, kapanie, pyszny duzy solidny obiad. Mala sjesta, zwiedzanie osrodka, Polsson zachwycony :) juz niedlugo sie tam wybierzemy pod namioty wieksza ekipa, trzeba korzystac z lata!! Powrot ciezszy, powietrze rozgrzane na max, kazde zatrzymanie sie to szukanie cienia. Bardzo ciezko sie oddychalo, mialem kryzys miedzy 95 a 115 km, czyli miedzy Wabrzeznem a Chelmza. Slonce razilo ://///
Ale pozniej kapanie sie w Zalesiu, ochloda, powietrze coraz fajniejsze i dalismy rade!!! :D:D:D
REKORD!!! 160 km na rowerze jednego dnia.... Juz niedlugo wyjazd nad morze i atak na 200 km :)
Srednia z calego wyjazdu 20.21 km/h - zaskakujaco dobra, spodziewalem sie cos kolo 19 km/h. Forma rosnie w oczach.
Wypilismy po 6 l wody na glowe......
Fotorelacja:
Pierwszy posilek, Kamionki :
Bociek w locie:
Wadzyn, kapielisko w tle:
Zalesie, fotka z drewniana dama :) :
Jestesmy w Toruniu! :
To samo ale pojedynczo :P :
Rower stoi, ja padlem :), to juz koniec rekordowej wyprawy:
Trasa: Torun - Barbarka
Środa, 20 czerwca 2007 | dodano:20.06.2007Kategoria >100
Km: | 140.04 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 07:23 | km/h: | 18.97 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Trasa: Torun - Barbarka - Zamek Bierzglowski - Bierzglowo - Lazyn - Siemon - Unislaw - Goloty - Szymborno - Plutowo - Kielp - Starogrod - Kaldus - Chelmno - Grubno - Klamry - Nowa Wies Chelminska - Wielkie Lunawy - Paparzyn - Robakowo - Obory - Linowiec - Krusin - Bartlewo - Firlus - Drzonkowko - Grzegorz - Chelmza - Browina - Brachnowko - Brachnowo - Pigza - Leszcz - Barbarka - Torun
REKORD !!! :D:D:D Pobity o 29 km, z 111 na 140 km :D
Zbiorka o 9 u Polssona, poranny chlodek, bardzo przyjemne powietrze. Z godziny na godzine coraz cieplej, jednak na szczescie caly dzien wial lekki wietrzyk, dzieki ktoremu powietrze mimo blisko 30 st. bylo znosne. Standard Barbarka, potem Zamek Bierzglowski, Unislaw, postoj przed kosciolem :) jak na prawdziwych ateistow przystalo. Pozniej bardzo fajna trasa do Chelmna z postojem na gorze Sw. Wawrzynca w Kaldusie. Sa tam chyba jakies wykopaliska archeologiczne i piekna panorama na doline Wisly. Bylo tak przejrzyste powietrze, ze widac bylo fabryki i kominy Bydgoszczy. Dalej sliczny dlugi zjazd asfaltowka do Chelmna (51 km/h bez pedalowania!), w Chelmnie pare ostrych podjazdow, miasteczko sliczne, stare, ladny ryneczek. Bylo widac Swiecie :P Pozniej troche bladzilismy, bo sie skonczyla mapa :) i jak sie potem okazalo dojechalismy do wsi znajdujacej sie 8 km pod Grudziadzem (Wielkie Lunawy). Mielismy 80 km na liczniku, lekki kryzys, jesc sie chcialo, a tu zadnych hamburgerni, zapiekankogerni itp itd wiec wsunelismy buleczki i jogurty ze sklepu. Potem lajtowym tempem kierowalismy sie ku Zalesiu, ale na jednej z krzyzowek zbytnio zboczylismy w kierunku Chelmzy i przejechalismy ja cala, dalej w kierunku Pigzy do dziewczyny Pola. Ostatnie tankowanie i ruszamy na Torun :) Lekkie dokrecanie po miescie (3-4 km) i pod blokiem 140.04 na liczniku :)
Dzis praktycznie zero zakwasow, jedyny problem to spalony kark i ramiona.
Kolejna bariera przelamana - Polsson, dzieki za super wypadzik! :)
Forma sama z siebie sie nie bierze - treningi robia swoje. Jestem zaskoczony tym, jaka kondycje mam dzieki regularnym wycieczkom rowerowym.
Pare fotek z wycieczki.
Starogrod i widok na doline Wisly:
Wjazd do Chelmna - humor wyborny :)
Juz tylko kilkanascie km do domku - zajechalismy do ulubionej miejscowosci Polssona :)
REKORD !!! :D:D:D Pobity o 29 km, z 111 na 140 km :D
Zbiorka o 9 u Polssona, poranny chlodek, bardzo przyjemne powietrze. Z godziny na godzine coraz cieplej, jednak na szczescie caly dzien wial lekki wietrzyk, dzieki ktoremu powietrze mimo blisko 30 st. bylo znosne. Standard Barbarka, potem Zamek Bierzglowski, Unislaw, postoj przed kosciolem :) jak na prawdziwych ateistow przystalo. Pozniej bardzo fajna trasa do Chelmna z postojem na gorze Sw. Wawrzynca w Kaldusie. Sa tam chyba jakies wykopaliska archeologiczne i piekna panorama na doline Wisly. Bylo tak przejrzyste powietrze, ze widac bylo fabryki i kominy Bydgoszczy. Dalej sliczny dlugi zjazd asfaltowka do Chelmna (51 km/h bez pedalowania!), w Chelmnie pare ostrych podjazdow, miasteczko sliczne, stare, ladny ryneczek. Bylo widac Swiecie :P Pozniej troche bladzilismy, bo sie skonczyla mapa :) i jak sie potem okazalo dojechalismy do wsi znajdujacej sie 8 km pod Grudziadzem (Wielkie Lunawy). Mielismy 80 km na liczniku, lekki kryzys, jesc sie chcialo, a tu zadnych hamburgerni, zapiekankogerni itp itd wiec wsunelismy buleczki i jogurty ze sklepu. Potem lajtowym tempem kierowalismy sie ku Zalesiu, ale na jednej z krzyzowek zbytnio zboczylismy w kierunku Chelmzy i przejechalismy ja cala, dalej w kierunku Pigzy do dziewczyny Pola. Ostatnie tankowanie i ruszamy na Torun :) Lekkie dokrecanie po miescie (3-4 km) i pod blokiem 140.04 na liczniku :)
Dzis praktycznie zero zakwasow, jedyny problem to spalony kark i ramiona.
Kolejna bariera przelamana - Polsson, dzieki za super wypadzik! :)
Forma sama z siebie sie nie bierze - treningi robia swoje. Jestem zaskoczony tym, jaka kondycje mam dzieki regularnym wycieczkom rowerowym.
Pare fotek z wycieczki.
Starogrod i widok na doline Wisly:
Wjazd do Chelmna - humor wyborny :)
Juz tylko kilkanascie km do domku - zajechalismy do ulubionej miejscowosci Polssona :)
Trasa: Torun (Sobieskiego, Kaszownik,
Czwartek, 3 maja 2007 | dodano:03.05.2007Kategoria >100
Km: | 111.13 | Km teren: | 50.00 | Czas: | 06:33 | km/h: | 16.97 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Trasa: Torun (Sobieskiego, Kaszownik, Kraszewskiego, Broniewskiego, Polchem) - Przysiek - Rozgarty - Zarosle Cienkie - Skludzewo - Bolumin - Ostromecko - Fordon - Ostromecko - Bolumin - Skludzewo - Zarosle Cienkie - Rozgarty - Przysiek - Torun (Polchem, Broniewskieggo, Kraszewskiego, Kaszownik, Kosciuszki, Lubicka, Olszynska, Lubicka, Zolkiewskiego, Chrobrego, Polna, Mazowiecka, Grudziadzka, Dluga, Sw Jozefa, Kraszewskiego, Czerwona Droga, Kaszownik, Antczaka, Sobieskiego).
Gdyby mi ktos dzis rano powiedzial, ze machne dzis swoj rekord zyciowy to z pewnoscia bym w to nie uwierzyl :) Zbiorka o 10.30 z Polssonem i jazda niebieskim szlakiem w kierunku Bydgoszczy. Troche zimno (12-14 st.), ale slonecznie i wiatr przez wiekszosc trasy z boku, tak wiec nie przeszkadzal zbytnio. Piekne widoki, krowy, konie, kury :D Zielone laki po lewej, masyw po prawej, na ktory potem trzeba bylo podjechac. Trasa do Bydgoszczy minela nam wyjatkowo sprawnie i szybko, jedynie dwa postoje po kilka minut. 2h 10min czystej jazdy, o 13.00 przejezdzalismy most i bylismy w Fordonie. Mialem tam na liczniku przejechane 42 km. Pstryknelismy pamiatkowe foty, niestety tylko na telefonie :/ strasznie zalowalisy ze nie wzielismy cyfrowek. Powrot bardziej meczacy, poniewaz wiecej podjazdow i oczywiscie coraz wieksze zmeczenie w nogach i obity tylek :PP
Najwiekszy kryzys mnie dopadl mnie okolo 60km, stad tez czestsze krotkie postoje. Ale jakos dalismy rade :) i ok. 15.30 bylismy w Toruniu kolo stadionu Apatora. Na liczniku 77 km. Obiad czekal po drugiej stronie Trounia, wiec trzeba bylo przebujac sie jeszcze te kilkanascie km przez miasto. Godzinke pozniej upragniony prysznic, solidny obiad, odpoczynek. Na liczniku 90km.
Do tej pory moja zyciowka wynosila 104 km, wiec chcialem machnac jeszcze 20km aby przekroczyc 110 km. Pobujalem sie troche po Toruniu i o 19 zladowalem mocno wyczerpany zladowalem na chacie.
NOWY REKORD !!! :))) 111.13 km
Srednia predkosc: 16.97 - ale to dzis zdecydowanie nie bylo najwazniejsze :)
Dzieki Polsson za super wyprawe!
Gdyby mi ktos dzis rano powiedzial, ze machne dzis swoj rekord zyciowy to z pewnoscia bym w to nie uwierzyl :) Zbiorka o 10.30 z Polssonem i jazda niebieskim szlakiem w kierunku Bydgoszczy. Troche zimno (12-14 st.), ale slonecznie i wiatr przez wiekszosc trasy z boku, tak wiec nie przeszkadzal zbytnio. Piekne widoki, krowy, konie, kury :D Zielone laki po lewej, masyw po prawej, na ktory potem trzeba bylo podjechac. Trasa do Bydgoszczy minela nam wyjatkowo sprawnie i szybko, jedynie dwa postoje po kilka minut. 2h 10min czystej jazdy, o 13.00 przejezdzalismy most i bylismy w Fordonie. Mialem tam na liczniku przejechane 42 km. Pstryknelismy pamiatkowe foty, niestety tylko na telefonie :/ strasznie zalowalisy ze nie wzielismy cyfrowek. Powrot bardziej meczacy, poniewaz wiecej podjazdow i oczywiscie coraz wieksze zmeczenie w nogach i obity tylek :PP
Najwiekszy kryzys mnie dopadl mnie okolo 60km, stad tez czestsze krotkie postoje. Ale jakos dalismy rade :) i ok. 15.30 bylismy w Toruniu kolo stadionu Apatora. Na liczniku 77 km. Obiad czekal po drugiej stronie Trounia, wiec trzeba bylo przebujac sie jeszcze te kilkanascie km przez miasto. Godzinke pozniej upragniony prysznic, solidny obiad, odpoczynek. Na liczniku 90km.
Do tej pory moja zyciowka wynosila 104 km, wiec chcialem machnac jeszcze 20km aby przekroczyc 110 km. Pobujalem sie troche po Toruniu i o 19 zladowalem mocno wyczerpany zladowalem na chacie.
NOWY REKORD !!! :))) 111.13 km
Srednia predkosc: 16.97 - ale to dzis zdecydowanie nie bylo najwazniejsze :)
Dzieki Polsson za super wyprawe!