Wpisy archiwalne w kategorii
MTB
Dystans całkowity: | 585.87 km (w terenie 390.00 km; 66.57%) |
Czas w ruchu: | 30:33 |
Średnia prędkość: | 19.18 km/h |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 65.10 km i 3h 23m |
Więcej statystyk |
MTB Mazovia Ciechanów
Niedziela, 9 września 2012 | dodano:09.09.2012Kategoria 0 - 30, MTB
Km: | 26.36 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 01:16 | km/h: | 20.81 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 22.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Specialized Hardrock 2010 |
miejsce:
FIT OPEN: 190 / 317 (którzy ukończyli)
% stawki: 59,9 %
kategoria M3: 66 / 116
czas wg chipa: 01:16:15
avs wg czipa: xxxxxxxxx
licznik:
avs: 20,8 km/h
czas: 01:16:11
dystans: 26,36 km
Debiut na dystansie FIT bardzo udany. Biorąc pod uwagę, że ostatnimi czasy bardzo rzadko zaglądam do lasu :) decyzja o stracie na tym dystansie była strzałem w 10tke! Była moc na całej długości trasy, sporo wyprzedzania, jazda w kontakcie niemal całą trasę. Do tego bardzo fajna, dość łatwa trasa z paroma piaskownicami, przy pięknej słonecznej pogodzie i ok. 22 stopniach.
Najlepszy z dotychczasowych 9 startów w MTB :)
FIT OPEN: 190 / 317 (którzy ukończyli)
% stawki: 59,9 %
kategoria M3: 66 / 116
czas wg chipa: 01:16:15
avs wg czipa: xxxxxxxxx
licznik:
avs: 20,8 km/h
czas: 01:16:11
dystans: 26,36 km
Debiut na dystansie FIT bardzo udany. Biorąc pod uwagę, że ostatnimi czasy bardzo rzadko zaglądam do lasu :) decyzja o stracie na tym dystansie była strzałem w 10tke! Była moc na całej długości trasy, sporo wyprzedzania, jazda w kontakcie niemal całą trasę. Do tego bardzo fajna, dość łatwa trasa z paroma piaskownicami, przy pięknej słonecznej pogodzie i ok. 22 stopniach.
Najlepszy z dotychczasowych 9 startów w MTB :)
mtb mazovia torun
Niedziela, 27 maja 2012 | dodano:27.05.2012Kategoria 50 - 100, MTB
Km: | 64.74 | Km teren: | 48.00 | Czas: | 03:25 | km/h: | 18.95 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 25.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Specialized Hardrock 2010 |
miejsce:
MEGA OPEN: 381 / 420 (którzy ukończyli)
% stawki: 90,7%
kategoria M3: 162 / 172
czas wg chipa: 02:55:39
avs wg czipa: xxxxxxxxx
licznik:
AVS: 18,7 km/h
czas: 02:48:49
dystans: 52,74 km
MEGA OPEN: 381 / 420 (którzy ukończyli)
% stawki: 90,7%
kategoria M3: 162 / 172
czas wg chipa: 02:55:39
avs wg czipa: xxxxxxxxx
licznik:
AVS: 18,7 km/h
czas: 02:48:49
dystans: 52,74 km
IV MTB Metropolia Bydgoszcz
Niedziela, 29 kwietnia 2012 | dodano:03.05.2012Kategoria 50 - 100, MTB
Km: | 74.56 | Km teren: | 50.00 | Czas: | 04:30 | km/h: | 16.57 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Specialized Hardrock 2010 |
miejsce:
MEGA OPEN: 164 / 261 startujących (231 ukończyło)
% stawki: 62,8%
kategoria M2: 50 / 69
czas wg chipa: 03:12:05
avs wg czipa: 17,18 km/h
licznik:
AVS: 15,6 km/h
czas: 03:03:23
dystans: 47,61 km
MEGA OPEN: 164 / 261 startujących (231 ukończyło)
% stawki: 62,8%
kategoria M2: 50 / 69
czas wg chipa: 03:12:05
avs wg czipa: 17,18 km/h
licznik:
AVS: 15,6 km/h
czas: 03:03:23
dystans: 47,61 km
MTB Mavovia Otwock 2012
Niedziela, 1 kwietnia 2012 | dodano:02.04.2012Kategoria 30 - 50, MTB
Km: | 41.87 | Km teren: | 37.00 | Czas: | 02:36 | km/h: | 16.10 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 2.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Specialized Hardrock 2010 |
miejsce:
MEGA OPEN: 550 / 658 (którzy ukończyli)
% stawki: 83,6%
kategoria M3: 213 / 250
czas wg chipa: 02:35:37
wrażenia:
najcięższy i najbardziej hardcorowy wyścig w jakim miałem okazję startować. zaczynając od pogody: plus 2-3 stopnie, na początku słońce, zaś na ostatnich 15km nawałnica ścieżna, a do tego ostry wiatr na odsłoniętych fragmentach trasy. właśnie.... trasa - coś pięknego, bardzo urozmaicona, cudowne single-tracki, sporo korzeni i piasków dających się mocno w kość. po 20 km już mocno czułem mięśnie pleców (sic!), muszę popracować nad nimi, ponieważ ta dolegliwośc pojawia się zawsze podczas jazdy na max (mocne pochylenie, kurczowe trzymanie kierownicy, no i zapewne nierówności terenu także robią swoje). czas na więcej treningów w ciężkim terenie.
porównując do Mazovii toruńskiej: uplasowanie się w stawce o 2,5% gorsze, jednak biorąc pod uwagę, że jeszcze rok temu w ogóle nie wyobrażałbym sobie przejechania ponad 40km w takiej temperaturze oraz to, że po 30km zamoknięte po wizycie w strumyku stopy zaczynały przymarzać - wynik uważam za w miarę zadowalający.
cel na kolejną Mazovię: być w 75% stawki!
wielkie podziękowania dla Rafała i Krzyśka z TTC za komfortowy transport na zawody!
licznik:
dystans: 41,87 km
avs: 16,1
czas: 2:35:40
nowe gminy: 3 :D (Otwock, Karczew, Celestynów)
av hr 164
max hr 175
% hr zone: 33%
MEGA OPEN: 550 / 658 (którzy ukończyli)
% stawki: 83,6%
kategoria M3: 213 / 250
czas wg chipa: 02:35:37
wrażenia:
najcięższy i najbardziej hardcorowy wyścig w jakim miałem okazję startować. zaczynając od pogody: plus 2-3 stopnie, na początku słońce, zaś na ostatnich 15km nawałnica ścieżna, a do tego ostry wiatr na odsłoniętych fragmentach trasy. właśnie.... trasa - coś pięknego, bardzo urozmaicona, cudowne single-tracki, sporo korzeni i piasków dających się mocno w kość. po 20 km już mocno czułem mięśnie pleców (sic!), muszę popracować nad nimi, ponieważ ta dolegliwośc pojawia się zawsze podczas jazdy na max (mocne pochylenie, kurczowe trzymanie kierownicy, no i zapewne nierówności terenu także robią swoje). czas na więcej treningów w ciężkim terenie.
porównując do Mazovii toruńskiej: uplasowanie się w stawce o 2,5% gorsze, jednak biorąc pod uwagę, że jeszcze rok temu w ogóle nie wyobrażałbym sobie przejechania ponad 40km w takiej temperaturze oraz to, że po 30km zamoknięte po wizycie w strumyku stopy zaczynały przymarzać - wynik uważam za w miarę zadowalający.
cel na kolejną Mazovię: być w 75% stawki!
wielkie podziękowania dla Rafała i Krzyśka z TTC za komfortowy transport na zawody!
licznik:
dystans: 41,87 km
avs: 16,1
czas: 2:35:40
nowe gminy: 3 :D (Otwock, Karczew, Celestynów)
av hr 164
max hr 175
% hr zone: 33%
wyścig w (ro)zwolnionym tempie
Niedziela, 16 października 2011 | dodano:16.10.2011Kategoria 30 - 50, MTB
Km: | 38.12 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 02:08 | km/h: | 17.87 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 10.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Specialized Hardrock 2010 |
miejsce: 74/78
avs: 17,8 km/h
czas: 02:19:00
km: 38.12
miało być fajnie, a wyszło do bani. 2 tyg praktycznie bez ruchu (antybiotyki, przeziębienie) zaowocowały bardzo słabą formą. już po paru km czułem, że jazda jest dla mnie męczarnią. do tego za ciepło się ubrałem (3 warstwy na górę) i na pierwszym okrążeniu zgrzałem się straszliwie. było ok. 8-10 stopni, ale większość trasy w lesie, więc wiatr nie dawał się we znaki.
po 1 kółku zrzuciłem bluzę i pozostało mi się ścigać z Anką o to, aby nie ukończyła dwóch kółek przede mną. praktycznie od początku trzeciego okrążenia zaczęły się masakryczne wibracje w żołądku.... efektem czemu musiałem się na 10 minut zatrzymać :// jechałem tak wolno, że jak się okazało i tak mnie nikt nie wyprzedził w tym czasie ;)
udało się uratować resztki honoru i doczłapać do mety z fantastyczną średnią 17.8 km/h. no coż, każda porażka jest nawozem pod przyszłe sukcesy!
okazja do pokazania na co mnie stać na wiosnę 2012 podczas Mazovii!
optymistyczny akcent: zrobiłem dziś swój 5000czny km w tym roku :)
Poniżej wykres km rocznie, w ujęciu narastającym, od 2007 roku:
avs: 17,8 km/h
czas: 02:19:00
km: 38.12
miało być fajnie, a wyszło do bani. 2 tyg praktycznie bez ruchu (antybiotyki, przeziębienie) zaowocowały bardzo słabą formą. już po paru km czułem, że jazda jest dla mnie męczarnią. do tego za ciepło się ubrałem (3 warstwy na górę) i na pierwszym okrążeniu zgrzałem się straszliwie. było ok. 8-10 stopni, ale większość trasy w lesie, więc wiatr nie dawał się we znaki.
po 1 kółku zrzuciłem bluzę i pozostało mi się ścigać z Anką o to, aby nie ukończyła dwóch kółek przede mną. praktycznie od początku trzeciego okrążenia zaczęły się masakryczne wibracje w żołądku.... efektem czemu musiałem się na 10 minut zatrzymać :// jechałem tak wolno, że jak się okazało i tak mnie nikt nie wyprzedził w tym czasie ;)
udało się uratować resztki honoru i doczłapać do mety z fantastyczną średnią 17.8 km/h. no coż, każda porażka jest nawozem pod przyszłe sukcesy!
okazja do pokazania na co mnie stać na wiosnę 2012 podczas Mazovii!
optymistyczny akcent: zrobiłem dziś swój 5000czny km w tym roku :)
Poniżej wykres km rocznie, w ujęciu narastającym, od 2007 roku:
mtb mazovia torun
Sobota, 24 września 2011 | dodano:24.09.2011Kategoria 50 - 100, MTB
Km: | 65.14 | Km teren: | 45.00 | Czas: | 03:11 | km/h: | 20.46 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 20.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Specialized Hardrock 2010 |
Dystans: MEGA 54 km
czas: 02:35:06
277 / 342 w open
60 / 71 w kat M2
wg licznika:
avs 20,6 km/h
Zawody bardzo pozytywne, super pogoda, wymagająca trasa. Wynik - taki sobie, ale widać ze jest nad czym pracować, aby kiedyś być w pierwszej polowce stawki.
Czas zacząć trenować! :)
czas: 02:35:06
277 / 342 w open
60 / 71 w kat M2
wg licznika:
avs 20,6 km/h
Zawody bardzo pozytywne, super pogoda, wymagająca trasa. Wynik - taki sobie, ale widać ze jest nad czym pracować, aby kiedyś być w pierwszej polowce stawki.
Czas zacząć trenować! :)
miało być MTB Zbiczno, a wyszła najdluższa wycieczka w tym roku - 145 km :))
Sobota, 30 kwietnia 2011 | dodano:30.04.2011Kategoria >100, MTB
Km: | 145.47 | Km teren: | 45.00 | Czas: | 06:46 | km/h: | 21.50 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 17.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Specialized Hardrock 2010 |
MTB Zbiczno:
miejsce: 54 / 61 startujących
dystans: 36.08 km
avs: 23.50 km/h
W słoneczny poranek wbiłem w pociąg do Jabłonowa, przed 11 byłem na miejscu. 25 km z małymi przygodami do Zbiczna (zgubiony bidon na wertepach w lesie ://). Na miejscu szybko i sprawnie zapisy, a także niemałe zdziwienie - mały z Anią :)
Trasa szybka, rekordowa średnia jak dotąd w wyścigach. Na niewiele się to zdało, ponieważ rywale znacznie mocniejsi ode mnie. Tereny przepiękne, pojezierze brodnickie rządzi! Było kilka podjazdów, jednak nieporównywalnych do GD czy Bydzi. Na pierwszych km wyprzedziłem ok 10 osób, później jakiś czas śmigałem z gościem ze Zbiczna. Na podjazdach przed lasem odjechałem na 300-400 m, ale w lesie przed asfaltem mnie dopadł :) Końcowe 10 km asfalt, szybkie tempo, v max 46,7 km/h.
Tuż po mecie przepyszny obiad regeneracyjny, 3 dania plus warzywa, sałatki, ciasto itd. - wypas! A potem sobie ubzdurałem, że w 3h dojadę ze Zbiczna do Torunia ;) aby zdążyć na GP na 19. Pogubiłem się deczko w okolicach GD, w okolicach 100km nogi już mocno zaczęły dawać się we znaki. Całe szczęście, że większość trasy miałem z wiatrem. Na 20.30 zjechałem do domu. Zmęczony, ale bardzo zadowolony z aktywnie spędzonego 1 dnia majóweczki :)
145,47 km załapało się na miejsce 10. w moim TOP wszech czasów, a dzięki tej wycieczce kwiecień 2011 wyszedł w miarę przyzwoicie. Co nie zmienia faktu, że wciąż nie zrobiłem jeszcze tysiaka w tym roku (sic!).
Foty:
Cała stawka na linii startu w kadrze, na pierwszym planie tubylec na rowerze typu URAL, jak się potem okazało niepozorny nastolatek przyjechał na metę tuż przede mną....
Przed startem, razem z małym (maciek998 na BS):
Parę minut po przekroczeniu linii mety, zmęczeni ale zadowoleni:
Mega wypasiony, przepyszny obiadek:
miejsce: 54 / 61 startujących
dystans: 36.08 km
avs: 23.50 km/h
W słoneczny poranek wbiłem w pociąg do Jabłonowa, przed 11 byłem na miejscu. 25 km z małymi przygodami do Zbiczna (zgubiony bidon na wertepach w lesie ://). Na miejscu szybko i sprawnie zapisy, a także niemałe zdziwienie - mały z Anią :)
Trasa szybka, rekordowa średnia jak dotąd w wyścigach. Na niewiele się to zdało, ponieważ rywale znacznie mocniejsi ode mnie. Tereny przepiękne, pojezierze brodnickie rządzi! Było kilka podjazdów, jednak nieporównywalnych do GD czy Bydzi. Na pierwszych km wyprzedziłem ok 10 osób, później jakiś czas śmigałem z gościem ze Zbiczna. Na podjazdach przed lasem odjechałem na 300-400 m, ale w lesie przed asfaltem mnie dopadł :) Końcowe 10 km asfalt, szybkie tempo, v max 46,7 km/h.
Tuż po mecie przepyszny obiad regeneracyjny, 3 dania plus warzywa, sałatki, ciasto itd. - wypas! A potem sobie ubzdurałem, że w 3h dojadę ze Zbiczna do Torunia ;) aby zdążyć na GP na 19. Pogubiłem się deczko w okolicach GD, w okolicach 100km nogi już mocno zaczęły dawać się we znaki. Całe szczęście, że większość trasy miałem z wiatrem. Na 20.30 zjechałem do domu. Zmęczony, ale bardzo zadowolony z aktywnie spędzonego 1 dnia majóweczki :)
145,47 km załapało się na miejsce 10. w moim TOP wszech czasów, a dzięki tej wycieczce kwiecień 2011 wyszedł w miarę przyzwoicie. Co nie zmienia faktu, że wciąż nie zrobiłem jeszcze tysiaka w tym roku (sic!).
Foty:
Cała stawka na linii startu w kadrze, na pierwszym planie tubylec na rowerze typu URAL, jak się potem okazało niepozorny nastolatek przyjechał na metę tuż przede mną....
Przed startem, razem z małym (maciek998 na BS):
Parę minut po przekroczeniu linii mety, zmęczeni ale zadowoleni:
Mega wypasiony, przepyszny obiadek:
MTB Metropolia - debiut
Niedziela, 17 kwietnia 2011 | dodano:17.04.2011Kategoria 50 - 100, MTB
Km: | 60.31 | Km teren: | 55.00 | Czas: | 03:25 | km/h: | 17.65 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 15.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Specialized Hardrock 2010 |
Czas: 2:53:29.04
Dystans: 55 km
AVS: 19,02 km/h
Miejsce: 102
Startujących: ok. 200
Ukończyło: 150
Miejsce w kat. M2: 31/40
Piękna pogoda, poranek - wyjazd o 9.20 i współnie z Olkiem i Polem do Bydzi.
Olo pomknął zwiedzać okolice Koronowa, a my.... pierwszy raz startowaliśmy w zawodach MTB Metropolia. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, ale przecież o to chodzi aby przezwyciężać słąbości i chwytać nowe byki za rogi :)
Nowy uchwyt na bidon nie zdał egzaminu, bidon 2 razy mi wylatywał - więc zdemontowałem go przed startem. Tajwańskie gówno za 8 zł. Pogoda bardzo fajna, trochę wiało, ale puszcza chroniła nas w większości trasy przed wiatrem. Pierwsze km to nieustanne wyprzedzanie mniej doświadczonych rowerzystów po bardzo wąskiej drodze. Po 10 km miałem lekkie obawy jak zniosę kondycyjnie ten wyścig. Same zjazdy i podjady! Kilkanaście razy podczas zawodów musiałem schodzić z roweru aby podejść pod bardzo strome pagórki. Dużo też było piachu, dziur i korzeni, a także dróg pożarowych utwardzanych kamieniami - nie jest to przyjemne dla tyłka. Po piachu jechało mi się dobrze, chyba też dzięki obniżeniu ciśnienia z 3.0 na 2.0 w dwóch kołach.
W połowie trasy byłem 108, skończyłem na 102 miejscu. Generalnie po 10-15 km wyprzedziło mnie kilka osób, zaś ja wyprzedziłem kilkanaście, co świadczy chyba całkiem nieźle o moim przygotowaniu kondycyjnym.
Dostałem pierwszy w życiu medal :) I dziś utwierdziłem się w przekonaniu, że PRAWDZIWA jazda na rowerze to włąśnie taki hardcore w terenie - takim jak go Pan Bóg ;) stworzył. Nie mogę się doczekać następnych zawodów, chyba będą w Zbicznie?
Dystans: 55 km
AVS: 19,02 km/h
Miejsce: 102
Startujących: ok. 200
Ukończyło: 150
Miejsce w kat. M2: 31/40
Piękna pogoda, poranek - wyjazd o 9.20 i współnie z Olkiem i Polem do Bydzi.
Olo pomknął zwiedzać okolice Koronowa, a my.... pierwszy raz startowaliśmy w zawodach MTB Metropolia. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, ale przecież o to chodzi aby przezwyciężać słąbości i chwytać nowe byki za rogi :)
Nowy uchwyt na bidon nie zdał egzaminu, bidon 2 razy mi wylatywał - więc zdemontowałem go przed startem. Tajwańskie gówno za 8 zł. Pogoda bardzo fajna, trochę wiało, ale puszcza chroniła nas w większości trasy przed wiatrem. Pierwsze km to nieustanne wyprzedzanie mniej doświadczonych rowerzystów po bardzo wąskiej drodze. Po 10 km miałem lekkie obawy jak zniosę kondycyjnie ten wyścig. Same zjazdy i podjady! Kilkanaście razy podczas zawodów musiałem schodzić z roweru aby podejść pod bardzo strome pagórki. Dużo też było piachu, dziur i korzeni, a także dróg pożarowych utwardzanych kamieniami - nie jest to przyjemne dla tyłka. Po piachu jechało mi się dobrze, chyba też dzięki obniżeniu ciśnienia z 3.0 na 2.0 w dwóch kołach.
W połowie trasy byłem 108, skończyłem na 102 miejscu. Generalnie po 10-15 km wyprzedziło mnie kilka osób, zaś ja wyprzedziłem kilkanaście, co świadczy chyba całkiem nieźle o moim przygotowaniu kondycyjnym.
Dostałem pierwszy w życiu medal :) I dziś utwierdziłem się w przekonaniu, że PRAWDZIWA jazda na rowerze to włąśnie taki hardcore w terenie - takim jak go Pan Bóg ;) stworzył. Nie mogę się doczekać następnych zawodów, chyba będą w Zbicznie?
debiut w "MTB Golubska-Starówka"
Sobota, 2 października 2010 | dodano:02.10.2010Kategoria 50 - 100, MTB
Km: | 69.30 | Km teren: | 60.00 | Czas: | 03:16 | km/h: | 21.21 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 12.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Specialized Hardrock 2010 |
2 lata temu polsson mnie namawiał, rok temu polsson mnie namawiał - aż w końcu przyszedł rok 2010 i sam dojrzałem do decyzji o starcie :)
Jeszcze wczoraj wieczorem nie byłem pewien czy jechać, w ostatnich dniach brało mnie jakieś przeziębienie. Pobudka 8.30 i samopoczucie bojowe, więc herbata, kanapki i w drogę!
O 10 byłem w GD na rynku, rejestracja, opłaty, prowizoryczna instalacja numeru 223 na linkach przerzutek i hamulców :) zakup wody i batoników. Od 10.30 rozgrzewka po okolicach golubskiego rynku, start honorowy - rundka ulicami GD i ustawienie się na starcie właściwym pod zamkiem.
Pierwsze 10-15 km bardzo ostre (średnia 26 km/h) , startowałem z końcówki stawki i trzymałem się grupy kilkunastoosobowej. Na płaskich prostych wyprzedzały mnie pojedyncze osoby, na podjazdach i w piachu ja wyprzedzałem. Przez las do Ciechocina współpraca z sympatyczną zawodniczką z Bydgoszczy, za Ciechocinem sporo piachów na których przesunąłem się kilkanaście miejsc do przodu.
Cała trasa fenomenalnie malownicza i bardzo urozmaicona. Sporo górek, kilka miejsc kilkudziesięciometrowych piachów głębokich na 20 cm, przez które trzeba było przeprowadzać rower. W okolicach 30 i 40 km były dwa podjazdy tak ostre, że nie byłem w stanie podjechać (kamienie, mokra glina). Hardcorowcy podjeżdżali :) więc jest jeszcze sporo do zrobienia jeśli chodzi o technikę jazdy.
Do 50 km zazwyczaj było tak, że przed i za sobą widziałem parę osób i następowały mini przetasowania, ale ogólnie bilans mojej pozycji był raczej na zero - nie zyskiwałem i nie traciłem. Średnia sukcesywnie spadała, co mnie dość martwiło. Najcięższa część trasy to km 20-50 (okolice Paliwodzizny, Grodna). Przed Grodnem parę osób się zgubiło ze względu na brak oznakowania trasy, na szczęście gdy tam dojeżdżałem to ekipa wiedziała jak jechać.
Po drodze dwa bufety, na których dopełniałem zapasy w bidonie. Wody starczyło w sam raz do końca wyścigu. Po 50 km zaczął mi się lekki kryzys, nie byłem w stanie ciśnąć więcej niż 22-23. Co dziwne niemal od samego początku czułem nieprzyjemny ból pleców, być może ze względu na to że się nie rozciągałem?
Na ost 20 km nie miałem nikogo na widoku zarówno z przodu, jak i z tyłu. Nie wiedziałem czy to dobrze czy źle :) Starałem się walczyć z czasem, tak aby zmieścić się w 3h:10min (czas polssona z 2008 roku). Miłą niespodzianką było to, że trasa ma 69 km, a nie 73 :)
Wpadając na metę byłem w bardzo pozytywnie zaskoczony moją pozycją: 108 na 163 startujących (czas 3:16). Byłem święcie przekonany, że jestem znacznie bardziej z tyłu stawki.
Załadowanie roweru do auta, regeneracyjny makaron z kiełbasą, grochówka, suche ciuchy i godzinny relaks na ławce na rynku, uprzyjemniony pogawędką z profesjonalistami z wielkopolskiego Powidza i podwarszawskich Marek.
Podsumowując - super impreza! Już się nie mogę doczekać następnego startu.
Najciekawsza opcja to podobno wyścigi z serii Mazovia, w których startuje po 1000 osób!
Jeszcze wczoraj wieczorem nie byłem pewien czy jechać, w ostatnich dniach brało mnie jakieś przeziębienie. Pobudka 8.30 i samopoczucie bojowe, więc herbata, kanapki i w drogę!
O 10 byłem w GD na rynku, rejestracja, opłaty, prowizoryczna instalacja numeru 223 na linkach przerzutek i hamulców :) zakup wody i batoników. Od 10.30 rozgrzewka po okolicach golubskiego rynku, start honorowy - rundka ulicami GD i ustawienie się na starcie właściwym pod zamkiem.
Pierwsze 10-15 km bardzo ostre (średnia 26 km/h) , startowałem z końcówki stawki i trzymałem się grupy kilkunastoosobowej. Na płaskich prostych wyprzedzały mnie pojedyncze osoby, na podjazdach i w piachu ja wyprzedzałem. Przez las do Ciechocina współpraca z sympatyczną zawodniczką z Bydgoszczy, za Ciechocinem sporo piachów na których przesunąłem się kilkanaście miejsc do przodu.
Cała trasa fenomenalnie malownicza i bardzo urozmaicona. Sporo górek, kilka miejsc kilkudziesięciometrowych piachów głębokich na 20 cm, przez które trzeba było przeprowadzać rower. W okolicach 30 i 40 km były dwa podjazdy tak ostre, że nie byłem w stanie podjechać (kamienie, mokra glina). Hardcorowcy podjeżdżali :) więc jest jeszcze sporo do zrobienia jeśli chodzi o technikę jazdy.
Do 50 km zazwyczaj było tak, że przed i za sobą widziałem parę osób i następowały mini przetasowania, ale ogólnie bilans mojej pozycji był raczej na zero - nie zyskiwałem i nie traciłem. Średnia sukcesywnie spadała, co mnie dość martwiło. Najcięższa część trasy to km 20-50 (okolice Paliwodzizny, Grodna). Przed Grodnem parę osób się zgubiło ze względu na brak oznakowania trasy, na szczęście gdy tam dojeżdżałem to ekipa wiedziała jak jechać.
Po drodze dwa bufety, na których dopełniałem zapasy w bidonie. Wody starczyło w sam raz do końca wyścigu. Po 50 km zaczął mi się lekki kryzys, nie byłem w stanie ciśnąć więcej niż 22-23. Co dziwne niemal od samego początku czułem nieprzyjemny ból pleców, być może ze względu na to że się nie rozciągałem?
Na ost 20 km nie miałem nikogo na widoku zarówno z przodu, jak i z tyłu. Nie wiedziałem czy to dobrze czy źle :) Starałem się walczyć z czasem, tak aby zmieścić się w 3h:10min (czas polssona z 2008 roku). Miłą niespodzianką było to, że trasa ma 69 km, a nie 73 :)
Wpadając na metę byłem w bardzo pozytywnie zaskoczony moją pozycją: 108 na 163 startujących (czas 3:16). Byłem święcie przekonany, że jestem znacznie bardziej z tyłu stawki.
Załadowanie roweru do auta, regeneracyjny makaron z kiełbasą, grochówka, suche ciuchy i godzinny relaks na ławce na rynku, uprzyjemniony pogawędką z profesjonalistami z wielkopolskiego Powidza i podwarszawskich Marek.
Podsumowując - super impreza! Już się nie mogę doczekać następnego startu.
Najciekawsza opcja to podobno wyścigi z serii Mazovia, w których startuje po 1000 osób!