wyścig w (ro)zwolnionym tempie
Niedziela, 16 października 2011 | dodano:16.10.2011Kategoria 30 - 50, MTB
Km: | 38.12 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 02:08 | km/h: | 17.87 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 10.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Specialized Hardrock 2010 |
miejsce: 74/78
avs: 17,8 km/h
czas: 02:19:00
km: 38.12
miało być fajnie, a wyszło do bani. 2 tyg praktycznie bez ruchu (antybiotyki, przeziębienie) zaowocowały bardzo słabą formą. już po paru km czułem, że jazda jest dla mnie męczarnią. do tego za ciepło się ubrałem (3 warstwy na górę) i na pierwszym okrążeniu zgrzałem się straszliwie. było ok. 8-10 stopni, ale większość trasy w lesie, więc wiatr nie dawał się we znaki.
po 1 kółku zrzuciłem bluzę i pozostało mi się ścigać z Anką o to, aby nie ukończyła dwóch kółek przede mną. praktycznie od początku trzeciego okrążenia zaczęły się masakryczne wibracje w żołądku.... efektem czemu musiałem się na 10 minut zatrzymać :// jechałem tak wolno, że jak się okazało i tak mnie nikt nie wyprzedził w tym czasie ;)
udało się uratować resztki honoru i doczłapać do mety z fantastyczną średnią 17.8 km/h. no coż, każda porażka jest nawozem pod przyszłe sukcesy!
okazja do pokazania na co mnie stać na wiosnę 2012 podczas Mazovii!
optymistyczny akcent: zrobiłem dziś swój 5000czny km w tym roku :)
Poniżej wykres km rocznie, w ujęciu narastającym, od 2007 roku:
avs: 17,8 km/h
czas: 02:19:00
km: 38.12
miało być fajnie, a wyszło do bani. 2 tyg praktycznie bez ruchu (antybiotyki, przeziębienie) zaowocowały bardzo słabą formą. już po paru km czułem, że jazda jest dla mnie męczarnią. do tego za ciepło się ubrałem (3 warstwy na górę) i na pierwszym okrążeniu zgrzałem się straszliwie. było ok. 8-10 stopni, ale większość trasy w lesie, więc wiatr nie dawał się we znaki.
po 1 kółku zrzuciłem bluzę i pozostało mi się ścigać z Anką o to, aby nie ukończyła dwóch kółek przede mną. praktycznie od początku trzeciego okrążenia zaczęły się masakryczne wibracje w żołądku.... efektem czemu musiałem się na 10 minut zatrzymać :// jechałem tak wolno, że jak się okazało i tak mnie nikt nie wyprzedził w tym czasie ;)
udało się uratować resztki honoru i doczłapać do mety z fantastyczną średnią 17.8 km/h. no coż, każda porażka jest nawozem pod przyszłe sukcesy!
okazja do pokazania na co mnie stać na wiosnę 2012 podczas Mazovii!
optymistyczny akcent: zrobiłem dziś swój 5000czny km w tym roku :)
Poniżej wykres km rocznie, w ujęciu narastającym, od 2007 roku:
komentarze
widziałem jak pedziles za Anka, poznałem Cię po tym czymś bialym i długim wystającym ze spodenek
gajowy na urlopie - 09:18 poniedziałek, 17 października 2011 | linkuj
Uuuu, no to stoczyłeś solidną walkę z własnymi słabościami ;) Wypada pogratulować ukończenia, bo nie jeden w Twoim by zszedł z trasy!
Rafall - 06:59 poniedziałek, 17 października 2011 | linkuj
Uszy do gory! Wazne, ze wyscig ukonczony mimo przeciwnosci.
Slawo1605 - 20:25 niedziela, 16 października 2011 | linkuj
Komentuj