Torun-Unislaw-Chelmza-Mirakowo-Torun
Sobota, 27 lipca 2013 | dodano:28.07.2013Kategoria 50 - 100
Km: | 82.82 | Km teren: | 6.00 | Czas: | 04:18 | km/h: | 19.26 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 30.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Specialized Hardrock 2010 |
Było tak ciepło, że nie wiadomo co gorsze - siedzieć w domu czy wyjść na rower. Na początku do Unisławia duchota nieziemska, do tego zmęczenie dystansem z piątku i nie jechało się dość ciężko. Pomimo tego do Unisławia wyszła średnia 22 km/h.
W Unisławiu spotkanie z Kachą i rewizja planów :) przy tej pogodzie jazda do Chełmna byłaby męczarnią, więc obraliśmy kierunek Mirakowo. Po drodze niespodziewanie złapał nas deszcz, który był baaaaaaaaaaaaaaaaarzo przyjemny i orzeźwiający! Krótkie "zwiedzanie" Chełmży i jazda do Mirakowa. Po posileniu się i uzupełnieniu płynów w miejscowym barze chcieliśmy rozwalić się na trawce, niestety bardzo niemiła i nieustępliwa obsługa ośrodka nie pozwoliła nam wejść z rowerami na trawę, argumentując to regulaminem ośrodka oraz tym, że plażowicze nie życzą sobie rowerów. Nie chcąc zostawiać rowerów bez opieki na parkingu olaliśmy niegościnny GROT MIRAKOWO i pojechaliśmy kawałek dalej na kolejną plażę. Tam już nie jest tak łądnie jak w GROCie, ale za to nikt nie robił problemów z rowerami. Kąpiel w jeziorze Chełmżyńskim była czymś na co czekaliśmy cały dzień :) Aż się nie chciało wychodzić z wody. Około 20 zlądowaliśmy w Toruniu, a Kacha wróciła do Brzydgoszczy pociągiem.
W Unisławiu spotkanie z Kachą i rewizja planów :) przy tej pogodzie jazda do Chełmna byłaby męczarnią, więc obraliśmy kierunek Mirakowo. Po drodze niespodziewanie złapał nas deszcz, który był baaaaaaaaaaaaaaaaarzo przyjemny i orzeźwiający! Krótkie "zwiedzanie" Chełmży i jazda do Mirakowa. Po posileniu się i uzupełnieniu płynów w miejscowym barze chcieliśmy rozwalić się na trawce, niestety bardzo niemiła i nieustępliwa obsługa ośrodka nie pozwoliła nam wejść z rowerami na trawę, argumentując to regulaminem ośrodka oraz tym, że plażowicze nie życzą sobie rowerów. Nie chcąc zostawiać rowerów bez opieki na parkingu olaliśmy niegościnny GROT MIRAKOWO i pojechaliśmy kawałek dalej na kolejną plażę. Tam już nie jest tak łądnie jak w GROCie, ale za to nikt nie robił problemów z rowerami. Kąpiel w jeziorze Chełmżyńskim była czymś na co czekaliśmy cały dzień :) Aż się nie chciało wychodzić z wody. Około 20 zlądowaliśmy w Toruniu, a Kacha wróciła do Brzydgoszczy pociągiem.