Dzien 13: w góóóórę i dóóół przez półwysep Peljesac
Czwartek, 30 maja 2013 | dodano:03.06.2013Kategoria 50 - 100, Balkany 2013
Km: | 58.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:30 | km/h: | 12.89 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 25.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 800m | Rower: | Specialized Hardrock 2010 |
mapa trasy dzien 13
Rześki poranek, ale wczorajszy mix używek spowodował, że ciężko było się podnieść ;) Zwijam obóz i lecę na prom do miasta Trpanj. Okazuje się, że tego dnia w Chorwacji jest święto kościelne co oznacza, że kursuje tylko 1 prom do Ploce o godzinie 17.15. Dobrze, że miałem tego świadomość już rano ruszając z campingu. W okolicznych wioseczkach widać atmosferę święta, przechodzą procesje wraz z rozrzucaniem biednych kwiatków po asfalcie.... Wszyscy ładnie ubrani w garniaki podjeżdżają czystymi samochodami pod kościoły. Nie przypuszczałem, że półwysep Peljesac jest tak górzysty (jego najwyższy szczyt ma tylko 600 m npm). Przez pierwsze 1,5 h jadę praktycznie non stop pod górę. Później zjazd to turystycznego kurorciku Drace (widać, że wszystkie knajpy, bary, hotele i pensjonaty dopiero przygotowują się do sezonu i oblężenia turystów). Półwysep spłynie z owoców morza, co kawałek są reklamy miejsc w których można je kupić. Na półwyspie znajdują się też olbrzymie plantacje winogron, przy każdej z nich jest pkt w którym można degustować i kupować lokalne winka. Z Drace znów dobra godzina wspinaczki w mega upale, ale widoki na Adriatyk i kolejne zatoczki są przefenomenalne. Zdjęcia powiedzą same za siebie, słowami nie da się tego opisać.
Dociera ok. 16 do Trapnj, które okazuje się małym przytulnym miasteczkiem rybackim. Czekając na otwarcie kas promowych ucinam pogawędkę z 2 Czechami, którzy są na ciekawej wycieczce objazdowej. Nocują na statku, który co kilka dni zmienia lokalizację na inny port. W każdym z miejsc uczestnicy rejsu robią sobie wycieczki rowerowe po okolicy. Fantastyczny sposób na zwiedzanie Chorwacji!
Na promie spotykam polskich motocyklistów, którzy także od paru tyg zwiedzają Bałkany. Ok. 19 wyjeżdżam z promu w przemysłowym miasteczku Ploce. Ostygnięte kolano bardzo mocno daje znać o sobie, boli przy każdym ruchu, chodzenie szczególnie po schodach to męczarnia. W tym momencie wiem, że pora powiedzieć pass.... Szukam noclegu, udaje się znaleźć pokój za 120 kun (ok 70 zł) z netem, gdzie zaczynam szukać opcji ewakuacji do PL.
Rześki poranek, ale wczorajszy mix używek spowodował, że ciężko było się podnieść ;) Zwijam obóz i lecę na prom do miasta Trpanj. Okazuje się, że tego dnia w Chorwacji jest święto kościelne co oznacza, że kursuje tylko 1 prom do Ploce o godzinie 17.15. Dobrze, że miałem tego świadomość już rano ruszając z campingu. W okolicznych wioseczkach widać atmosferę święta, przechodzą procesje wraz z rozrzucaniem biednych kwiatków po asfalcie.... Wszyscy ładnie ubrani w garniaki podjeżdżają czystymi samochodami pod kościoły. Nie przypuszczałem, że półwysep Peljesac jest tak górzysty (jego najwyższy szczyt ma tylko 600 m npm). Przez pierwsze 1,5 h jadę praktycznie non stop pod górę. Później zjazd to turystycznego kurorciku Drace (widać, że wszystkie knajpy, bary, hotele i pensjonaty dopiero przygotowują się do sezonu i oblężenia turystów). Półwysep spłynie z owoców morza, co kawałek są reklamy miejsc w których można je kupić. Na półwyspie znajdują się też olbrzymie plantacje winogron, przy każdej z nich jest pkt w którym można degustować i kupować lokalne winka. Z Drace znów dobra godzina wspinaczki w mega upale, ale widoki na Adriatyk i kolejne zatoczki są przefenomenalne. Zdjęcia powiedzą same za siebie, słowami nie da się tego opisać.
Dociera ok. 16 do Trapnj, które okazuje się małym przytulnym miasteczkiem rybackim. Czekając na otwarcie kas promowych ucinam pogawędkę z 2 Czechami, którzy są na ciekawej wycieczce objazdowej. Nocują na statku, który co kilka dni zmienia lokalizację na inny port. W każdym z miejsc uczestnicy rejsu robią sobie wycieczki rowerowe po okolicy. Fantastyczny sposób na zwiedzanie Chorwacji!
Na promie spotykam polskich motocyklistów, którzy także od paru tyg zwiedzają Bałkany. Ok. 19 wyjeżdżam z promu w przemysłowym miasteczku Ploce. Ostygnięte kolano bardzo mocno daje znać o sobie, boli przy każdym ruchu, chodzenie szczególnie po schodach to męczarnia. W tym momencie wiem, że pora powiedzieć pass.... Szukam noclegu, udaje się znaleźć pokój za 120 kun (ok 70 zł) z netem, gdzie zaczynam szukać opcji ewakuacji do PL.