Torun - Włocłąwek - Sochaczew - Warszawa
Sobota, 2 maja 2015 | dodano:03.05.2015Kategoria >100
Km: | 220.16 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:08 | km/h: | 27.07 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 13.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Scott AFD 309 |
Trasa:
Może nie za ciepło, ale miało fajnie wiać z zachodu, więc szybka decyzja, śniadanie i o 8:20 w drogę.
Do Włocławka było dość chłodno, ok 8 stopni, więc dobrym pomysłem okazał się buff na szyję i cienkie spodnie dresowe na spodenki rowerowe. Po 1:38 melduję się ze średnią 28.0 na wlocie do Włocławka. Bułka i jogurt w sklepiku na Zazamczu i lecę dalej na Płock. Obawiałem się trochę ruchu na krajówce, ale 2 maja to jednak wyjątkowo spokojny dzień.
W Soczewce przed Płockiem odbijam na Łąck i Gąbin. W nogach już 100 km, dopiero po raz 2 w tym roku, więc trochę nogi już czuć i tyłek przede wszystkim ;) jednak w szosie straszna jest ta twarda decha. Trzeba zmienić na Author Vector aby długie wyjazdy były przyjemniejsze.
Miałem w głowie opcję minimum czyli powrót z Sochaczewa pociągiem po 160 km, ale jak już tam dojechałem, wciągnąłem kebaba,
zarzuciłem Burna i poczułem się jak nowo narodzony i śmignąłem najkrótszą drogą do Wawy przez Kampinos.
Obiad sportowca:
Parę km przed wlotem do Wawy strzela 200 na liczniku - po raz 6 w życiu, zdecydowanie najszybsze jak dotąd i pierwszy raz na szosie. Avs 27,6 i czas 7:14:18
W samej Warszawie oczywiście denerwujące światła, nie najlepszej jakości ścieżki rowerowe i tradycyjnie w moim wykonaniu pogoń za pociągiem. Na peron Warszawy Zachodniej wpadam 5 minut przed odjazdem InterRegio do Poznania.
Zwiedzanie stolicy :)
W Kutnie na szczęscie w tym przypadku mam 20 minut przesiadki na Arrivę, więc jest czas na zakup środka nawadniającego na bazie słodu i chmielu ;) 21.30 melduję się w Toruniu.
To był kawał mocnego treningu objętościowego!
Może nie za ciepło, ale miało fajnie wiać z zachodu, więc szybka decyzja, śniadanie i o 8:20 w drogę.
Do Włocławka było dość chłodno, ok 8 stopni, więc dobrym pomysłem okazał się buff na szyję i cienkie spodnie dresowe na spodenki rowerowe. Po 1:38 melduję się ze średnią 28.0 na wlocie do Włocławka. Bułka i jogurt w sklepiku na Zazamczu i lecę dalej na Płock. Obawiałem się trochę ruchu na krajówce, ale 2 maja to jednak wyjątkowo spokojny dzień.
W Soczewce przed Płockiem odbijam na Łąck i Gąbin. W nogach już 100 km, dopiero po raz 2 w tym roku, więc trochę nogi już czuć i tyłek przede wszystkim ;) jednak w szosie straszna jest ta twarda decha. Trzeba zmienić na Author Vector aby długie wyjazdy były przyjemniejsze.
Miałem w głowie opcję minimum czyli powrót z Sochaczewa pociągiem po 160 km, ale jak już tam dojechałem, wciągnąłem kebaba,
zarzuciłem Burna i poczułem się jak nowo narodzony i śmignąłem najkrótszą drogą do Wawy przez Kampinos.
Obiad sportowca:
Parę km przed wlotem do Wawy strzela 200 na liczniku - po raz 6 w życiu, zdecydowanie najszybsze jak dotąd i pierwszy raz na szosie. Avs 27,6 i czas 7:14:18
W samej Warszawie oczywiście denerwujące światła, nie najlepszej jakości ścieżki rowerowe i tradycyjnie w moim wykonaniu pogoń za pociągiem. Na peron Warszawy Zachodniej wpadam 5 minut przed odjazdem InterRegio do Poznania.
Zwiedzanie stolicy :)
W Kutnie na szczęscie w tym przypadku mam 20 minut przesiadki na Arrivę, więc jest czas na zakup środka nawadniającego na bazie słodu i chmielu ;) 21.30 melduję się w Toruniu.
To był kawał mocnego treningu objętościowego!
komentarze
dzięki, polecam, szczególnie w weekendy lub święta aby uniknąć ciężarówek
speedfan - 19:35 poniedziałek, 4 maja 2015 | linkuj
Fajna traska-muszę pójść twoim śladem. Gratuluję
SeanDillon - 07:58 poniedziałek, 4 maja 2015 | linkuj
Komentuj